Dwaj wariaci wybrali się łódką na ryby. Po powrocie wariat
pyta drugiego: -Czy zaznaczyłeś jakoś miejsce, w którym ryby
dobrze brały?
- Tak. Narysowałem krzyżyk na burcie łodzi.
- Ty idioto, trzeba było zaznaczyć jakoś inaczej. A jak jutro
weźmiemy inną łódź?


żona wędkarza mówi do męża:
- Nie sądzisz kochanie, że najbliższy weekend powinniśmy jakoś

przyjemnie spędzić?
- Dobrze - odpowiada wędkarz - W takim razie ja pojadę na ryby,
a ty wybierz się z dziećmi do swojej mamy.


Kowalski siedzi nad rzeką i nerwowo przekłada wędkę z ręki do ręki:
- Gdyby wędkarstwo nie uspokajało nerwów, to bym zaraz to rzucił.


Czemu łowisz ryby na ser, a nie na robaki? - pyta Franek Kowalskiego.

- Bo jak ryba weźmie, mam na kolację rybę, a jak nie weźmie, to mam ser.


Do sklepu rybnego przychodzi wędkarz.
- Niech mi pan rzuci dwa spore karpie.
Sprzedawca kładzie karpie na wadze.
- Przecież mówiłem, żeby pan mi je rzucił! Wtedy bez okłamywania,
będę mógł się pochwalić, że je złapałem!


Przechodzień pyta wędkarza:
- Biorą?
- Nie bardzo.
- Złapał pan coś?
- Jednego.
- Gdzie jest?

- Wrzuciłem go do wody.
- Duży był?
- Taki jak pan i też mnie wkurzał


Wędkarz złowił złotą rybkę, a ta przemówiła ludzkim głosem:
- Jestem zaklętą księżniczką, pocałuj mnie a spełnię 3 twoje
życzenia.
Wędkarz pocałował rybkę i po chwili stanęła przed nim piękna księżniczka.
- Jakie są twoje 3 życzenia?
- Mam jedno życzenie, ale trzy razy!


Spotyka się dwóch przyjaciół. Jeden z nich jest od niedawna żonaty.
- Dlaczego nie chodzisz już na ryby?

- Żona mi nie pozwala.
- Spróbuj zrobić tak jak ja. W piątek przygotowuję sobie sprzęt
wędkarski i chowam go w piwnicy. W sobotę rano kiedy wstaję z
łóżka, odkrywam kołdrę i patrzę na cielsko mojej żony, i mówię:
- I to ma być moja żona? Taki hipopotam?
Wtedy zaczyna się awantura, ona wygania mnie z domu, a ja zabieram
sprzęt z piwnicy i idę nad rzekę. Wieczorem wracam do domu z rybami, żona jest
zadowolona i godzimy się do następnej soboty... Spróbuj tej metody!
Świeżo upieczony małżonek przygotował wszystko za radą przyjaciela.

Wstaje rano w sobotę, odkrywa kołdrę pod którą pi naga małżonka i mówi:
- A do diabła z rybami!


Łowiącemu ryby strażnik sprawdza kartę wędkarską:
- Pana karta jest już nieważna. Jak pan może łowić ryby na
zeszłoroczną kartę wędkarską?

- Bo ja łowię tylko te ryby, których nie złowiłem w zeszłym roku.


Rozmawiają dwaj wędkarze:
- Nie uwierzysz, złowiłem wczoraj 5-kilogramowego karpia!
- A ja węgorza, który miał 4 metry!
- Niemożliwe!
- To prawda! - potwierdza żona - Józek go cały dzień rozciągał!


Kowalski zagaduje starego wędkarza:
- I co, biorą?
- Biorą panie, biorą... Dzisiaj wszyscy biorą, tylko nikt nie
chce się dać złapać.



-I co, biorą, panie Nowak? - pyta Franek.
- Biorą, biorą. Wczoraj teczkę mi zabrali, a dzisiaj już rower.


- Jaka dzisiaj woda? - pyta Franek Kowalskiego, który łowi
już od świtu.
- Znakomita! Ryba ani myli z niej wyłazić.


Wchodzi facet do warzywniaka i mówi:
- Poproszę kilogram robaczywych jabłek.
- A po co panu robaczywe?
- Idę jutro na ryby i nie chce mi się kopać w ogródku.


-Panie co pan wlewa do rzeki?

-Środek na pobudzenie apetytu, bo ryby nie chcą brać przynęty.


Wędkarz zarzuca wędkę w trawę na łące obok jeziora. Widzący
to facet pyta:
- Co pan robi? Przecież w trawie nie ma ryb!
- Wiem, w jeziorze też nie ma.


Sąsiadko, gdzie pani mąż?
- Poszedł na ryby.

- A czy on kiedyś coś złowił i przyniósł do domu?
- Tak. Raz przyniósł dwa buty. Ale tylko lewe, bo prawe
tamtego dnia nie chciały brać...


- Co to jest żyłka wędkarska?
- To przewód łączący wariata z wodą.


- W czym najszybciej rośnie ryba?
- W oczach wędkarza.


Dwaj wędkarze przechwalają się swoimi psami:

- Mój Azor - mówi pierwszy facet - gdy rzucę do jezior monetę,
wskakuje po nią, i tak długo szuka jej na dnie, aż ją znajdzie
i dopiero wtedy wychodzi z nią na brzeg! - To jeszcze nic
- mówi drugi.- Gdy ja wrzucę do wody dziesięć złotych, to mój
reksio wskakuje do jeziora, a po chwili wypływa z rybą w
zębach i resztą pieniędzy!


Wiejska babcia jadąc drogą zobaczyła niedźwiedzia jadącego
na rowerze. - O! Cyrk przyjechał!
Niedźwiedź zdziwiony:
- Jaki cyrk? Jadę do kumpla na ryby!


Nad rzeką wędkarz pyta drugiego wędkarza:
- Dlaczego łowi pan ryby na ser, a nie na robaki?
- Bo jak ryba weźmie, to na kolację mam rybę, a jak nie weźmie,

to na kolację mam ser!

 


Jasio pyta tatę: - Gdzie byłeś?
- Na rybach.
- A co łowiłeś?
- Szczupaki.
- Dużo złowiłeś?
- Ani jednego.
- To skąd wiesz, że to były szczupaki?


Przychodzi facet do warzywniaka i mówi:
- Poproszę kilogram robaczywych jabłek.
- Po co panu robaczywe?!

- Idę jutro na ryby i nie chce mi się kopać w ogródku...


Zawodowy wojskowy poszedł nad rzekę na ryby. Wyciągnął stołeczek,
przygotował wędkę, wyjął pudełko z dżdżownicami, otworzył je i krzyknął:
- Ochotnik, trzy kroki na przód!


Do chłopaka łowiącego ryby nad rzeka podchodzi policjant.
- Chłopcze, tu nie wolno łowić ryb. Będziesz musiał zapłacić mandat.
- Ależ ja nie łowię ryb! Ja uczę robaka pływać!
Policjant zbity z tropu milknie, a po chwili nie dając za
wygraną mówi:
- A jednak będziesz musiał zapłacić mandat. ten robak nie ma
stroju kąpielowego!



Na brzegu rzeki stoją dwaj wędkarze. Jeden nie ma szczęścia
do ryb, natomiast drugi raz po raz wyławia dorodną sztukę
i... wyrzuca ją z powrotem do wody.
- Ty! Czemu wypuszczasz je z powrotem do wody?
- A po cholerę mi takie duże ryby, skoro w domu mam taką małą
patelnię?



Wędkarz staje w progu mieszkania i woła do żony:
- Spójrz, złowiłem trzy wielkie ryby!
Żona:
- Wiem, wiem. Przed chwilą sąsiadka mówiła mi, że widziała
ciebie wychodzącego ze sklepu rybnego.
- To prawda, kochanie! Sprzedałem tam pozostałe ryby,
bo nie mogłem wszystkich dodźwigać do domu!


Spotykają się dwa robaki. - Czemu wczoraj wieczorem były u was taki krzyki?
- Koledzy chcieli ojca wyciągnąć na ryby...


Wędkarz opowiada kolegom o swoim ostatnim sukcesie wędkarskim.
W pewnej chwili przerywa i mówi:
- Zresztą, co wam będę opowiadał...

kiedy wyciągnąłem tego
suma, woda w jeziorze obniżyła się o pół metra!


Jasio chwali się koleżance: - Wiesz? Niedawno złapałem pstrąga takiego jak moja ręka!
- Niemożliwe, nie ma takich brudnych pstrągów!


Nad brzegiem rzeki siedzą dwaj wędkarze. Starszy mówi:
- Przed wojną w tym miejscu były taki ryby, że robaka na
haczyk musiałem zakładać za drzewem, bo ryby zjadły by mi go z ręki!


Wędkarz mówi do przyjaciela z pracy:
- Ale jestem ostatnio roztargniony! Jadąc w piątek na
ryby, zapomniałem wziąć ze sobą wędki.
- Kiedy zorientowałeś się, że jej nie masz?
- Dopiero w niedzielę wieczorem. Żona to zauważyła,
gdy wręczyłem jej ryby.


Wędkarz po długim szamotaniu się z rybą wyciąga na brzeg
ogromnego karpia. Widzący to inny wędkarz, z zazdrością komentuje:
- Ma pan szczęście! Teraz upłynie co najmniej dziesięć lat
, zanim uda się panu złowić taką dorodną rybę!
Po kilku minutach Wędkarz znów wyławia karpia, jeszcze
większego, niż poprzednio i mówi:
- Jak ten czas szybko płynie!


Spotykają się dwie przyjaciółki. - Czego jesteś taka zła? Myślałam, że dziś rano byliście z
mężem na relaksującym wypadzie na ryby... - mówi pierwsza.
- Tak, ale wszystko poszło źle. Najpierw powiedział, że mówię
tak głośno, że wystraszę ryby, później, że wybieram złą
przynętę, na koniec, że za szybko kręcę kołowrotkiem - odpowiada druga.
- A najgorsze było to, że złowiłam największą rybę!


Przychodzi wędkarz nad jezioro. Wycina przerębel i zarzuca
wędkę. Mija godzinę i nic. Dupa mu zmarzła, wnet przychodzi
drugi wędkarz, obok niego wycina przerębel i zarzuca wędke.
Po chwili: jedna rybka, druga, trzecia...
Ten pierwszy wkurzony mówi:
- Ja już tu jestem godzinę, dupa mi zmarzła, nic nie złowiłem,
a ty sobie tu przychodzisz i po chwili złowiłeś tyle
ryb. Jak to robisz?!
- Łołałumłae młemłe!
- Co?!
- Łołałumłae młemłe!
Cooo?!!!
Ten drugi wypluwa co ma w ustach i krzyczy:
- Robaki muszą być ciepłe!


Załóż własną stronę internetową za darmo Webnode